2.23.2010

Wyłączam zimę.

Gdzie jest ten wyłącznik od zimy? Mam dość chłodu, mrozu, śniegu, błota itp. Nie widzę już w tym nic ładnego. Tym bardziej, że śnieg w mieście to obecnie tylko jakaś plugawa, brunatna skorupa zalegająca na chodnikach.
W niedzielę zobaczyłam pierwsze znaki świadczące o tym, że już chyba koniec tego dobrego i ma się ku wiośnie. A dzisiaj poczułam jak słońce grzeje mnie w plecy. Grzeje! To już chyba coś znaczy.





Wiosna także powoli zaczyna królować w moich pracach. Jakieś dziury i ażury, choć właściwie teraz robię krótkie ponczo z dość grubej włóczki. Mam ciągle wątpliwości, bo miałam już nic takiego zdecydowanie zimowego nie robić, ale robię. Fajna mięciutka włóczka, jakby sama się oplątywała na drutach. Tymczasem koronkowa robota:



A na koniec poranna impresja dotycząca moich podręcznych drutów do robótek (reszta jest schowana w szafie). Dziecko akurat wychodziło do szkoły, gdy słońce zaświeciło jakoś magicznie.

2.15.2010

Ferie i furia

Dziecko wyjechało na ferie i wzięłam się do pracy. Wiadomo... więcej czasu. :)
Za oknem zaspy, biel, biel, biel... Czasem jakieś błoto. Wszystko pięknie wygląda. Ja to nazywam widokiem "jak z ruskiej bajki".
Bardzo by mi odpowiadało gdybym nie musiała chodzić do pracy tylko mogła siedzieć w domu i robić swoje rzeczy.
Tak szczerze mówiąc praca nie tyle mnie ostatnio męczy, co doprowadza do furii. Wyciszam się tylko w domu. Może dlatego tyle tego ostatnio narobiłam.









I jeszcze więcej. :)