9.07.2009

Bawełniane nici i strzelanina

Wieczorami (lubię te wieczory) siedzę sobie z podwiniętymi nogami na łóżku i dłubię te moje dłubanki. Do uszu sączy mi się głos... W tej chwili słucham "Nocy i dni" w interpretacji Zofii Kucówny. Ktoś może powiedzieć: "Ale nudy!". Może i tak, ale jak to świetnie nastraja, uspokaja, koi wszystkie dzienne sprawy.
Od jakiegoś czasu jestem zdecydowanie fanką audiobooków. Zawsze lubiłam, gdy ktoś mi czytał, a gdy odkryłam audiobooki, poczułam jakbym odnalazła kawałek jakiegoś swojego, dawno zapomnianego świata.
Wieczorami nie tylko Kucówna mi szepcze do ucha. Dolatują mnie także dźwieki strzelaniny, jęki rannych, rozkazy. On siedzi i gra w kolejną wojenną grę. Gdy uda mu się jakoś spektakularnie "rozwalić" wroga, roznieść go na kawałki albo wyjątkowo dobrze poczyna sobie z czołgiem, woła mnie i muszę podziwiać jego militarne osiągnięcia.
Dziecko też jakieś ciche. Na razie nie ma zbyt wiele zrobienia po szkole. Dziecko zatem czyta. Czyta!!!
A ja dłubię już niemal jesiennie.

Brak komentarzy: