11.05.2008

Filiżanka herbaty

W jesienny wieczór, gdy słońca nie ma nie tylko na niebie, ale i w sercu dobrze wiedzieć, że można poratować duszę herbatą z dziurawca. Okazuje się, że niepozorna, niezbyt ładna roślina z żółtymi kwiatkami, zaklina w sobie światło.
Zawsze miałam poczucie, że aby tworzyć coś pięknego należy mieć czyste serce. Gdy otacza mnie smutek, gdy nie mogę się wyrwać z poczucia bezruchu i wszechogarniającej szarości, nie umiem tworzyć. Dlatego chciałabym aby ten blog, był dla mnie i dla wszystkich, którzy na niego zajrzą, jak filiżanka herbaty z dziurawca.
Kiedy odkryłam antydepresyjne działanie dziurawca, a było to kilka lat temu, poprosiłam moją babcię, która po przejściu na emeryturę zaczęła intensywnie zajmować się zbieraniem ziół, aby zebrała mi trochę tej roślinki. Babcia stanęła na wysokości zadania i po jakimś czasie dostałam od niej ogromny wór suszu. Nie wykorzystałam wszystkiego. Prawdopodobnie część z zebranych przez nią ziół została wyrzucona, ale do dziś mam zwyczaj pijania herbaty z dziurawca jesienią i zimą. Ma niezbyt przyjemny smak, ale rekompensuje to pięknym kolorem.

A oto piękna rycina przedstawiająca dziurawca we wszystkich odsłonach:

Brak komentarzy: